Pomimo ambitnych planów pięknej pogody i długości urlopu godnego pozazdroszczenia, nie udało mi się zrealizować choćby połowy moich planów. Pretensje mogę mieć tylko do siebie i swojej natury, która sprawia, że nie chce mi się jeździć nigdzie na kilka dni samemu.
Z drugiej strony odrobione zostały zaległości wśród większości znajomych i rodziny, którym mogłem poświęcić zdecydowanie więcej czasu niż w czasie okraszonym pracą.
Stopniowo wrzucać będę jakieś donosy o tym co się działo, jednak póki co nie mogę się do tego zbarać i czekam na zdjecia od tych, którzy ze mną jechali i byli mniej leniwi albo/lub mieli aparaty po ręką, a nie na dnie sakwy .
Z nadzieją na ciepłe wieczory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz