sobota, 1 sierpnia 2015
niedziela, 22 marca 2015
ostatnia zimowa runda
w minioną środę postanowilem zrobic sobie wycieczkę. Tak sie sklada, że mam w zwyczaju odwiedzać znajomych mieszkajacych na wschód od Poznania. Jest to z rowerowego punktu widzenia mordor. Przykładowo, żeby dojechać do Wrześni omijając trasy szybkiego ruchu trzeba nieźle się napocić. W związky z tym każdorazowa wycieczka wiąże się z próbą wytyczania nowego sensownego szlaku. Tym razem w ramach atrakcji zaliczylem: 10 km drogi widmo w lesie, ktora przypominała raczej ścieżkę w dżungli, opętane sarny, dzika o (na szczęście) łagodnym uosobieniu, przechodzenie przez 4/5 metrowy nasyp kolejowy, roboty drogowe i związane z nimi błotko na odcinku 5 km itp.
sobota, 14 marca 2015
Nowy Bunyan Velo... ˛WooP WooP
Nowy Bunyan Velo no 5 na rejonie WOOP WOOP dziewczyno i chłopaku:
http://bunyanvelo.com/
:)
http://bunyanvelo.com/
:)
środa, 31 grudnia 2014
piątek, 31 października 2014
Wio! Na rower! Czas wykorzystać ostatnie suche dni!
Z racji. że pogoda jest wciąż znośna i nie pada non-stop wieczorna pora zachęca do powolnej bujaki, a jak nocna bujaka po mieście to tylko w spokojnej oprawie:
niedziela, 5 października 2014
Single Track - Świeradów Zdrój // Lato '14
Świeradów Zdrój oprócz tego, że jest słynny jako miejsce pełnej hedonki dla emerytów goszczących w sanatowium ma do zaoferowania całkiem spoko, a nawet zajebistye trasy rowerowe. Oprócz standardowych szlako-podjazdów lokalna ekipa ogarnęła temat i przygotowali razem z Czechami 7 jednokierunkowych tras o różnym stopniu trudności. Miałem je opisać dokładnie i napisac recenzję, ale mi się póki co nie chce... tak samo jak ściągać zdjęć z telefonu wiec poniżej zamieszczam jedynie krótką zajawkę w temacie wyjazdu z najbardziej lajtowych dni.
http://singletrack.pl/
Generalnie to w Izerach niczym na planie Amerykańskiego Ninja III nalezy uważać na przyczajonych Ninja... dowód poniżej!
czwartek, 7 sierpnia 2014
kaffenback saved my life // good night sleep well
Zdarzają się takie rzeczy w życiu, które nie powinny się zdarzyć, a zarazem takie, które jeżeli nie wydarzyłyby się to mogłoby wszystko skończyć się jeszcze gorzej. Mój ukochany rower Planet X Kaffenback, z którym byłem w tylu miejscach, krajach i przejechałem ok 14 tys. kilometrów wczoraj uratował mi życie blokując uderzenie spadającej na skutek awarii bramy wjazdowej. Z roweru nie zostało praktycznie nic. Zmiażdżona rama, wygięte widełki i koła, uszkodzona klamkomanetka. Dopiero po kilku godzinach doszedłem do siebie zrozumiałem, że na prawdę mógłbym teraz już tego nie pisać.
Myślę, że drugiego Kaffenbacka nie kupię... ten był jedyny. Tego samego dnia bodajże pół godziny wcześniej rozmawiając z Głową zarzekałem się, że gdybym miał oddać wszystkie rowery, które posiadam i zostawić jeden... to byłby to Kaffenback. Los dziwnie się układa.
Dziękuję za wszystkie kilometry razem i za to.
środa, 16 lipca 2014
Blogi kolegów i koleżanek sa najfajniejsze
W myśl zasady "wszystko co robią moi znajomi
jest najfajniejsze i jaram sie tym niczym Hus na stosie" pragnę
zarekomendować bloga mojego kolegi Krzysztofa. W odróżnieniu od tego bloga jest
na określony temat, jest ciekawy i można się czegoś dowiedzieć, a nie czytać
tylko spazmatycznego marudzenia szaleńca uzależnionego od kofeiny, mającego
problem z interpunkcją.
Volucres Coeli - blog o tych, co fruwają
polecam!
środa, 9 lipca 2014
zdradziłem stal ;(
Pierwszy raz zdradziłem stal.... To je Amelinium i już nie pomaluje. Zgodnie z panującymi pankowymi standardami nabyłem na drodze kupna 29er-a miażdżącego wszystko co napotka na swojej drodze. Podobnego 29er'a nabył również Głowa, którego serdecznie pozdrawiam i życzę rychłego powrotu do zdrowia (wyjebka na owym cudzie). Na szczęście rower cały, nereczka na miejscu, więc nie pozostaje nic innego jak czekać, aż wyzdrowiejesz i pojedziemy rozbić się na jakimś drzewie.
Długo nie pisałem bo i mało się ruszałem za Poznań na rowerze, a teraz ...powiedziałbym, że nadrobie, ale plany wakacyjne popychają mnie w stronę trekingu. Tak więc będę szedł 3 tygodnie z buta jak zwierzę w miejscu gdzie będzie w najlepszym przypadku chłodno, a padać będzie nonstop. Wówczas to Wy, o dzielni podróżnicy będziecie pokonywać setki kilometrów! Czego wam ładnie życzę.
ps. ponieważ wszyscy miłośnicy spania w krzakach są albo wyjechani, albo znajdują się w stanie półinwalidzkim (PięknyBoski) lub czekają na rower, który nie chce jakoś przyjśc do nich (Łuki). Prawdopodobnie sam pojadę obsmyczyć jedniodniową mikroprzygodę ze spaniem w krzakach. W sumie to średnio mi się chce... i pogoda do dupy, ale coś tu muszę napisać coby poruty dalej nie było.
poza tym polecam bloga Krzysia, który robi na prawdę dobrą robotę:
wtorek, 29 kwietnia 2014
Fixem po księżycu
Znalazłem ostatnio fajny filmik, lubię takie poronione pomysły jak touring fixem przez Islandię. Jaram się jak zwykle, a ty?
Fix the Iceland from krystof melka on Vimeo.
Fix the Iceland from krystof melka on Vimeo.
wtorek, 25 marca 2014
DANG’ERoica 2014 czyli apostołowie wściekłego przełaju
No i stało się! Tak wiele lat
czekałem na cyklocross-ową imprezę w okolicy Poznania i nie chodzi tu o
profesjonalny wyścig w spandexach na karbonowych ramach, ale o pankowo-rowerowy
Armagedon z dużą ilością błota i browarów. Ekipa stanęła na wysokości zadania,
wszystko… od przygotowania toru do pogody wyszło SUPER! Główna zasada: wpisowe dychę,
nieprzebrani pińć dych.
i stąd:
more info:
https://www.facebook.com/events/257696251065424/?ref=ts&fref=ts
Muszę przyznać, że chyba wszyscy
byli zaskoczeni jakością przygotowania toru, oprócz choreografii w postaci
sztucznego kasztana i beczek z tlącymi się liśćmi będącymi źródłem gryzącego
dymu, trasa zawierała idealnie wyprofilowane mini wzniesienia o stromościach
prowokujących do agresywnego zjazdu, a technicznie przygotowane do złamania
widełek i padnięcia ryjem w błotko! Rampy, przeskakiwane przez przełajowców
lub/i jadących na innym sprzęcie oraz przeskakiwane przez Państwa na rowerach
umożliwiających to bez padania na ryj ustawione zostały w najbardziej
spektakularnych miejscach (najdostępniejszych dla publiki, a co za tym idzie
umożliwiające najagresywniejsze ataki czym popadnie w jadących: piwo, warzywa, owoce, itp…). Na jednej z nich
w małospektakularny sposób skręciłem sobie ciutkę kolanko źle stąpając, ale to
było logiczne, że coś mi się stanie, bo po uderzeniu w mur przy pierwszym
starcie musiałem poprawić stopień powstałych obrażeń ciała. Oprócz tego wyścigi
obrodziły w skręcenia obtarcia i odbicia innych uczestników szampańskiej zabawy,
co również należy bardzo wyraźnie podkreślić niezmiernie podwyższyło rangę
imprezy!
Całość umilały tańce, śpiewy, vege
szama przygotowana przez dziewczyny z kolektywu Skąd Bierzesz Białko?, cyklotarg, na
którym nikt nic nie kupił bo każdy przyjechał coś sprzedać, no i oczywiście
urocza konferansjerka Agaty i Kuby.
Finałem imprezy był wyścig chlora, na którym nie tylko
można było dowiedzieć się, że isostar i inne izotoniki to gówno w porównaniu z
pysznym piwkiem zwiększającym wydajność organizmu sportowca niczym tysiąc szklanek
soku z buraków oraz, że Keniger jest niekwestionowanym królem browarów!Wszyscy uczestnicy dostali po
medalu i całusie od hostessy, a rozbawiona gawiedź klaskała niczym fani Rubika
na bagnach wśród komarów roznoszących malarię!
Było cudownie! Było pięknie!
Czekałem na to pół życia, a ból nogi i niemożność sprawnego poruszania się
przypomina mi o miłości do kolarstwa przełajowego.
// zdjęcia kradzione stąd:
more info:
https://www.facebook.com/events/257696251065424/?ref=ts&fref=ts
piątek, 27 grudnia 2013
Robb Maciąg po raz kolejny dał radę
Dostałem w prezencie na gwiazdkę i przeczytałem w jeden dzień, Robb Maciąg po raz kolejny zdecydowanie dał radę. Polecam wszystkim, którzy lubią książki podróżnicze bez zbędnego irytującego patetyzmu i piania hymnów na swoją cześć pt. "ja dałem radę, a ty jeździsz na wakacje do Mielna".
POLECAM !!!
http://bezdroza.pl/ksiazki/tysiac-szklanek-herbaty-spotkania-na-jedwabnym-szlaku-robert-robb-maciag,betysz.htm
POLECAM !!!
http://bezdroza.pl/ksiazki/tysiac-szklanek-herbaty-spotkania-na-jedwabnym-szlaku-robert-robb-maciag,betysz.htm
wtorek, 3 grudnia 2013
punked weekend
W weekend graliśmy koncerty, poznałem kupę fajnych ludzi jak i tych spotkałem tych, za którymi zdążyłem się już mocno stęsknić. fajnie było.
teraz tylko odpocząć.
czwartek, 28 listopada 2013
czwartek, 7 listopada 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)