niedziela, 22 marca 2015

ostatnia zimowa runda

w minioną środę postanowilem zrobic sobie wycieczkę. Tak sie sklada, że mam w zwyczaju odwiedzać znajomych mieszkajacych na wschód od Poznania. Jest to z rowerowego punktu widzenia mordor. Przykładowo, żeby dojechać do Wrześni omijając trasy szybkiego ruchu trzeba nieźle się napocić. W związky z tym każdorazowa wycieczka wiąże się z próbą wytyczania nowego sensownego szlaku. Tym razem w ramach atrakcji zaliczylem: 10 km drogi widmo w lesie, ktora przypominała raczej ścieżkę w dżungli, opętane sarny, dzika o (na szczęście) łagodnym uosobieniu, przechodzenie przez 4/5 metrowy nasyp kolejowy, roboty drogowe i związane z nimi błotko na odcinku 5 km itp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz