czwartek, 7 sierpnia 2014

kaffenback saved my life // good night sleep well

Zdarzają się takie rzeczy w życiu, które nie powinny się zdarzyć, a zarazem takie, które jeżeli nie wydarzyłyby się to mogłoby wszystko skończyć się jeszcze gorzej. Mój ukochany rower Planet X Kaffenback, z którym byłem w tylu miejscach, krajach i przejechałem ok 14 tys. kilometrów wczoraj uratował mi życie blokując uderzenie spadającej na skutek awarii bramy wjazdowej. Z roweru nie zostało praktycznie nic. Zmiażdżona rama, wygięte widełki i koła, uszkodzona klamkomanetka. Dopiero po kilku godzinach doszedłem do siebie zrozumiałem, że na prawdę mógłbym teraz już tego nie pisać. 

Myślę, że drugiego Kaffenbacka nie kupię... ten był jedyny. Tego samego dnia bodajże pół godziny wcześniej rozmawiając z Głową zarzekałem się, że gdybym miał oddać wszystkie rowery, które posiadam i zostawić jeden...  to byłby to Kaffenback. Los dziwnie się układa.

Dziękuję za wszystkie kilometry razem i za to.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz